Promotor na miarę



   Pierwszy krok, jaki musisz poczynić jako przyszły zdobywca tytułu licencjata, magistra, doktora etc. to wybór promotora. Stoisz przed decyzją podobną, jak ta podczas wyboru żony lub męża. Na szczęście w przypadku pracy, będziecie się ze sobą męczyć tylko do obrony i (na szczęście) w większości przypadków nie trwa to do końca życia i póki śmierć was nie rozłączy (a przynajmniej nikomu tego nie życzę). Poniższe wskazówki ułatwią ci wybór:

 

1. Wspólne zainteresowania

Choć w związkach często przeciwieństwa się przyciągają, to w promotorze lub promotorce lepiej odnaleźć pokrewną duszę. Interesujesz się literaturą fantasy? Nie wybieraj promotora, który kocha pozytywizm! Stale robisz błędy i nie umiesz dobrze pisać? Nie decyduj się na kogoś, kto ma hopla na punkcie poprawności językowej. Wreszcie kieruj się intuicją i swoimi doświadczeniami z tą osobą. Jeśli nie przepadasz za danym belfrem lub się mu jakoś naraziłeś/aś, lepiej wybierz kogoś innego

2. Korzystaj z podań...

Nawet najprzemilsza pani profesor lub przekompetentny pan doktor mogą okazać się krwiopijczymi promotorami. Jeśli masz taką możliwość, podpytaj starsze roczniki o to, jak się pisze pracę u danej osoby. Zapytaj czy mieli wiele poprawek? Kontakt z wykładowcą nie był utrudniony? Klarownie przedstawiał swoje oczekiwania? Szybko odpisywał na maile? Wie co to komputer? A może wymaga znajomości obsługi komputera na poziomie informatyka specjalisty? Podrzucał jakieś materiały i pomagał? 


3. Zrób research

Szczególnie ważne, gdy niewiele wiesz o przyszłym promotorze. Większość osób, które mają jakiś tytuł naukowy, pozostawia po sobie ślad w sieci. Wpisz imię i nazwisko promotora + nazwę uczelni w google. Może twój przyszły promotor prowadzi blog, coś opublikował lub szkoła zamieściła krótką prezentację jego osoby. Przy odrobinie szczęścia dowiesz się, czym się interesuje lub jak pisze (więc i jak będzie wymagał, by pisali jego studenci). Jeśli już piszesz pracę, a jest dostępna on line jakaś praca twojego promotora, przejrzyj ją. Jeśli zdecydujesz się na taki zapis bibliograficzny lub układ spisu treści, jaki preferuje twój promotor, możesz uniknąć wielu poprawek z jego strony.
 

4. Dobry start

Postaraj się zrobić dobre wrażenie na promotorze. Wspomnij o książce, którą wydał lub zapytaj o uczestnictwo w konferencji. Uważaj tylko, by nie przesadzić! Jeśli cię polubi, może sam podpowie temat pracy lub nie skrytykuje tego, który sam sobie wybierzesz. Może podrzuci jakieś materiały?


5. Nie wkurzaj go/jej, to też człowiek!

Nawet najcudowniejszy promotor lub promotorka jest w stanie się wkurzyć. Masz w pracy kocioł lub kaca po imprezie i nic nie przygotowałaś/eś na seminarium? Wypożycz jakieś książki i zapytaj, co o nich sądzi. Jeśli prosił o poprawki w pracy, nie oddawaj wersji niepoprawionej lub poprawionej byle jak. Pomyśli, że masz go gdzieś! Macie kumpelskie stosunki? I tak pisz do promotora z szacunkiem. W żadnym wypadku nie flirtuj, chyba że po obronie... jak w ogóle chcesz oczywiście :)

6. Ostatecznie zmień na lepszy model

Nie możesz dojść z promotorem do porozumienia? Wiesz, że wasza współpraca nie będzie układała się dobrze? Przysługuje ci prawo do zmiany promotora, choć im później się na to zdecydujesz, zwykle tym bardziej odwleka się termin skończenia pracy. Weź też pod uwagę, że może się na ciebie obrazić, a jednocześnie możesz mieć z nim zajęcia w kolejnych latach, szczególnie jeśli to dopiero licencjat...


Jeśli wybrałaś/eś już promotora lub promotorkę, nie olewaj seminariów. Choć pokusa pójścia w tym czasie na obiad lub kawę jest gigantyczna, posiedź chwilę i pogadaj o wyborze tematu, a potem postępach w pisaniu (lub ich planach). Niestety kluczem do eleganckiego gabineciku, w którym odbywają się obrony w pierwszym terminie jest systematyczność, ale o tym w kolejnych postach...


Licencja: CC0 Public Domain, http://pixabay.com/pl/czarny-white-tle-ta%C5%9Bmy-%C5%9Brodka-166883/

1 komentarz:

  1. Wskazówki na wagę złota. :-) Wszystko napisane z pomysłem, okraszone humorem i zgrabnie ujęte w całość. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy. :)

    OdpowiedzUsuń