Jak wybrać temat pracy?

Wybrałaś/eś promotora, siedzisz dumnie i wygodnie na seminarium a tu bum - musisz wybrać temat pracy. Od tej decyzji zależy, czy najbliższe kilka miesięcy (oby nie lat) będzie dla ciebie fantastycznym czasem, czy może przeżyjesz dramat.


Promotorzy mają różne pomysły na prowadzenie seminarium. Niektórzy, szczególnie ci kochający wyłącznie jakąś jedną, arcyciekawą dziedzinę wiedzy, pozwalają pisać swoim studentom tylko na jeden temat. Seminarium jest wtedy w dużej mierze po prostu wykładem na tenże temat (taak 20 prac na jeden tematu musi być bardzo interesuje :) ). Są też tacy, którzy dają całą listę tematów (prawdopodobnie mieszczących się w ich kompetencjach), a student może sobie coś wybrać. Ostatnia grupa to promotorzy kreatywni - pozwalający studentowi samodzielnie wybrać temat (oczywiście bez hulaj dusza piekła nie ma - promotor musi się na temat zgodzić). 

Obojętnie z jakim typem masz seminarium, nie wybieraj tematu pochopnie. Oto kilka wskazówek, które ułatwią ci wybór:

1. Z pasją (lub bez)
 Być może to banalna rada, lecz wybierz coś co cię zainteresuje. Nie pisz o swojej życiowej pasji. Pisanie pracy może cię tak umęczyć, że nie będziesz chciał/a mieć z tematem nic więcej wspólnego.

2. Niech to ci coś da!
Wybierz taki temat, o którym masz ograniczoną wiedzę, podczas pisania chociaż się czegoś nauczysz.

3. Ty decyduj
Nie ulegaj perswazji wykładowcy, jeśli temat ci nie leży - to ty będziesz musiał/a napisać o nim kilkadziesiąt stron! Jeśli promotor jest uparty - staraj się negocjować, odrobinę go nagiąć, w ostateczności - zmienić.

4. Sprawdź na czym stoisz
Nim zobligujesz się do napisania pracy, sprawdź czy jest dużo literatury na ten temat. Jeśli nie ma, odpowiedz sobie na pytanie, czy jesteś w stanie stworzyć przeambitne, prekursorskie dzieło, bez oparcia o inne książki. Jeśli tak - życzę powodzenia !

5. Może mniej ambitnie?
Mierz siły na zamiary. Lepiej wybrać łatwiejszy temat i obronić się w terminie, niż pisać kilka lat na super ambitny temat - i tak (raczej) nikt tego nie doceni.

6. Postaw na jakość
Zwróć uwagę na zakres tematu - czasem lepiej go ograniczyć, niż później tonąć w materiałach i pisać ,,po łebkach". Nie ma sensu  pisać 100 stron pracy licencjackiej lub 300 stron pracy magisterskiej - tak jak w poprzednim punkcie-  nikt (raczej) tego nie doceni! Poza tym, czy myślisz że komukolwiek będzie chciało się czytać ileśset stron? Szkoda twojego czasu. Lepiej mniej, a mądrzej.

7. Ale też nie idź na łatwiznę!
Masz dużo literatury na dany temat? Też źle.. Celowość twoje pracy staje pod znakiem zapytania. Po co pisać o czymś, o czym pisano już setki razy i to być może o wiele lepiej? Pisanie staje się odtwórcze i zwyczajnie nudne. Jeśli masz ciągoty do plagiatorstwa, odpuść sobie temat wielokrotnie wałkowany, bo czy oprzesz się pokusie, by czegoś żywcem nie przekopiować? :)

Do pierwszego terminu obrony pracy masz rok, czy dwa? Nie zwlekaj z wyborem tematu, bo nim się obejrzysz, będziesz z ręką w nocniku, z dwoma stronami pracy, miesiąc przed drugim terminem obrony! :) Zacznij myśleć nad tematem już od pierwszych seminariów - tak, znowu banalna rada, ale to działa. Jeśli jesteś geniuszem lub kaskaderem, możesz dać sobie na napisanie pracy miesiąc ( a nawet tydzień, a co!), ale wszyscy inni powinni przeznaczyć na to kilka ładnych miesięcy. Spokojnie, nie zwalniaj się z pracy, systematycznie, godzinka lub dwie wieczorem wystarczą!

Licencja: CC0 Public Domain, http://pixabay.com/pl/buldog-pies-white-zwierz%C4%85t-g%C5%82uptas-69415/


Mail do wykładowcy

Prędzej czy później stajesz przed zadaniem napisania maila do promotora lub innego wykładowcy. Z pozoru to prosta sprawa, z pozoru...

Szczególnie branża humanistyczna przywiązuje dużą wagę do etykiety i poprawności maili. Jakiś czas temu Michał Rusinek (bardziej znany jako były sekretarz Wisławy Szymborskiej) zadeklarował, że nie będzie odpowiadał na jakże skandaliczne maile rozpoczynające się od zwrotu ,,witam". Sądzę, że jakieś 90% ludzi zapyta: ale o co kaman? Otóż witać można kogoś na bankiecie, a nie w mailu. Czepianie się szczegółów? Być może, lecz zamiast wkurzać wykładowcę, lepiej pisz do niego jak należy, nawet jeśli jest bardziej wyluzowany niż wspomniany Pan. 


Jak więc zacząć? 

Proponuję od nagłówka: Szanowny Panie Doktorze/Profesorze/Władco Kosmosu itp. (tylko nie pomyl tytułu naukowego twojego wykładowcy!)

Dalej, zaczynając małą literą, zwięźle napisz o co ci chodzi. Przeczytaj to, co napisałeś/aś. Sprawdź, czy nie ma literówek lub innych błędów. Ich obecność w mailu nie świadczy o tobie najlepiej.

Na zakończenie dodaj: łączę wyrazy szacunku. ,,Pozdrawiam" się już trochę przejadło i nie zawsze pasuje.
 
Koniecznie podpisz się imieniem i nazwiskiem, warto dodać z którego wydziału, specjalności, rocznika i szkoły jesteś. To pomocne dla wykładowców, którzy mają wielu studentów w różnych szkołach. Np.
Jan Kowalski
Wydział Filologii Chińskiej
specjalność pedagogiczna
rok X
Wyższa Szkoła Językowa w Hongkongu

Zwróć uwagę na sensowny temat maila! Dobrze, jeśli precyzyjnie poinformujesz w nim, czego dotyczy twoja wiadomość.


Być może mail napisany według tych wskazówek będzie nieco sztywniacki, jednak na pewno nie urazi nawet największego miłośnika (n)etykiety.

Poza tym:
- unikaj przesadnego spoufalania się z wykładowcą i pisz starannie, nawet jeśli odpowiedzi są lakoniczne;
- raczej nie pisz w nagłówku np. Pani Elu - to nie czas i miejsce :);
- miej na uwadze, że nie każdy sprawdza maila co godzinę. Jeśli promotor się na to zgodzi, możesz informować go o wysyłanych mailach np. smsami.

Licencja: CC0 Public Domain, http://pixabay.com/pl/kobieta-osoby-list-mail-157445/


Promotor na miarę



   Pierwszy krok, jaki musisz poczynić jako przyszły zdobywca tytułu licencjata, magistra, doktora etc. to wybór promotora. Stoisz przed decyzją podobną, jak ta podczas wyboru żony lub męża. Na szczęście w przypadku pracy, będziecie się ze sobą męczyć tylko do obrony i (na szczęście) w większości przypadków nie trwa to do końca życia i póki śmierć was nie rozłączy (a przynajmniej nikomu tego nie życzę). Poniższe wskazówki ułatwią ci wybór:

 

1. Wspólne zainteresowania

Choć w związkach często przeciwieństwa się przyciągają, to w promotorze lub promotorce lepiej odnaleźć pokrewną duszę. Interesujesz się literaturą fantasy? Nie wybieraj promotora, który kocha pozytywizm! Stale robisz błędy i nie umiesz dobrze pisać? Nie decyduj się na kogoś, kto ma hopla na punkcie poprawności językowej. Wreszcie kieruj się intuicją i swoimi doświadczeniami z tą osobą. Jeśli nie przepadasz za danym belfrem lub się mu jakoś naraziłeś/aś, lepiej wybierz kogoś innego

2. Korzystaj z podań...

Nawet najprzemilsza pani profesor lub przekompetentny pan doktor mogą okazać się krwiopijczymi promotorami. Jeśli masz taką możliwość, podpytaj starsze roczniki o to, jak się pisze pracę u danej osoby. Zapytaj czy mieli wiele poprawek? Kontakt z wykładowcą nie był utrudniony? Klarownie przedstawiał swoje oczekiwania? Szybko odpisywał na maile? Wie co to komputer? A może wymaga znajomości obsługi komputera na poziomie informatyka specjalisty? Podrzucał jakieś materiały i pomagał? 


3. Zrób research

Szczególnie ważne, gdy niewiele wiesz o przyszłym promotorze. Większość osób, które mają jakiś tytuł naukowy, pozostawia po sobie ślad w sieci. Wpisz imię i nazwisko promotora + nazwę uczelni w google. Może twój przyszły promotor prowadzi blog, coś opublikował lub szkoła zamieściła krótką prezentację jego osoby. Przy odrobinie szczęścia dowiesz się, czym się interesuje lub jak pisze (więc i jak będzie wymagał, by pisali jego studenci). Jeśli już piszesz pracę, a jest dostępna on line jakaś praca twojego promotora, przejrzyj ją. Jeśli zdecydujesz się na taki zapis bibliograficzny lub układ spisu treści, jaki preferuje twój promotor, możesz uniknąć wielu poprawek z jego strony.
 

4. Dobry start

Postaraj się zrobić dobre wrażenie na promotorze. Wspomnij o książce, którą wydał lub zapytaj o uczestnictwo w konferencji. Uważaj tylko, by nie przesadzić! Jeśli cię polubi, może sam podpowie temat pracy lub nie skrytykuje tego, który sam sobie wybierzesz. Może podrzuci jakieś materiały?


5. Nie wkurzaj go/jej, to też człowiek!

Nawet najcudowniejszy promotor lub promotorka jest w stanie się wkurzyć. Masz w pracy kocioł lub kaca po imprezie i nic nie przygotowałaś/eś na seminarium? Wypożycz jakieś książki i zapytaj, co o nich sądzi. Jeśli prosił o poprawki w pracy, nie oddawaj wersji niepoprawionej lub poprawionej byle jak. Pomyśli, że masz go gdzieś! Macie kumpelskie stosunki? I tak pisz do promotora z szacunkiem. W żadnym wypadku nie flirtuj, chyba że po obronie... jak w ogóle chcesz oczywiście :)

6. Ostatecznie zmień na lepszy model

Nie możesz dojść z promotorem do porozumienia? Wiesz, że wasza współpraca nie będzie układała się dobrze? Przysługuje ci prawo do zmiany promotora, choć im później się na to zdecydujesz, zwykle tym bardziej odwleka się termin skończenia pracy. Weź też pod uwagę, że może się na ciebie obrazić, a jednocześnie możesz mieć z nim zajęcia w kolejnych latach, szczególnie jeśli to dopiero licencjat...


Jeśli wybrałaś/eś już promotora lub promotorkę, nie olewaj seminariów. Choć pokusa pójścia w tym czasie na obiad lub kawę jest gigantyczna, posiedź chwilę i pogadaj o wyborze tematu, a potem postępach w pisaniu (lub ich planach). Niestety kluczem do eleganckiego gabineciku, w którym odbywają się obrony w pierwszym terminie jest systematyczność, ale o tym w kolejnych postach...


Licencja: CC0 Public Domain, http://pixabay.com/pl/czarny-white-tle-ta%C5%9Bmy-%C5%9Brodka-166883/